6/23/2015

Przyjęcie-niespodzianka dla Przyjaciółki


Choć zabrzmi to nieskromnie, muszę Wam powiedzieć, że wśród moich znajomych ja i moje przyjaciółki jesteśmy znane jako "specjalistki od kreatywnych urodzin", a każda moja opowieść o tym, co niedawno zrobiłyśmy, powoduje westchnienia "jeeej, ja też tak chce!" i zostawia szeroki uśmiech na długi czas. Wszystkich zadziwia skala takiego przedsięwzięcia, to, ile wymaga przygotowań, ale dla nas to rzecz zupełnie naturalna, nie wyobrażamy sobie, żebyśmy miały zrobić to w sposób inny niż ten. Może bierze się to z tego, że jesteśmy uzależnione od przeglądania inspirujących blogów i bez przerwy podrzucamy sobie coraz to nowsze pomysły. Tym razem przeszłyśmy same siebie i podjęłyśmy się zorganizowania przyjęcia w 7 dni - najgorsze było to, że wybrałyśmy najbardziej pracowity czas ostatnich poprawek w szkole. Dzisiaj opowiem Wam o niespodziance urodzinowej urządzonej niedawno naszej Przyjaciółce oraz podrzucę Wam kilka pomysłów, wskazówek, które ułatwią spersonalizowanie takiej imprezy.1. Zastanów się nad tym, co Was  razem ostatnio śmieszyło - na pewno miałyście motyw, temat, który prześladował Was cały czas. Zdradzę Wam, że w naszym przypadku były to Bączki. Zostały one tematem przewodnim naszej imprezy - tort w kształcie Bączka (robiony własnoręcznie przez 6 godzin), Lilou z grawerem 'Bączki', torba płócienna z rysunkiem 'wiadomojużczego'. A wiecie dlaczego to wszystko? Pewnie niektórym wyda się to infantylne, no bo w końcu KTO ROBI TORT W KSZTAŁCIE PSZCZOŁY? Ale dla nas to ma szczególne znaczenie - dzięki takim drobnym rzeczom, ta impreza na zawsze zostanie w pamięci!

2. Przypomnij sobie, o czym niedawno rozmawiałyście. Klaudia, dla której organizowaliśmy tę imprezę, wspominała kiedyś o pikniku na Polu Mokotowskim, dlatego postanowiliśmy zrobić taki dla niej! Z pięknymi dekoracjami, pojemniczkami, pysznym jedzeniem. Mieliśmy nawet hamak, który skradł wszystkich serca i stał się atrakcją nr 1!






3. Na czym polegała nasza niespodzianka?
Jedna z nas umówiła się z Klaudią w czwartek pod pretekstem zakupów w centrum. Później zaciągnęła ją metrem na Pole Mokotowskie. I tam zaczęła się zagadka! Już od wejścia do parku w ziemię wbite były kolorowe flagi (jeżeli widzieliście je w ostatni czwartek, wiedzcie, że to nasza zasługa :)) Dziewczyny musiały podążać za flagami, aż w końcu dotarły na nasz piknik. Już z daleka widać było nasze kolorowe balony, girlandy, hamak. Poza tym, że wszystko tak ładnie wyglądało, wymagało wielkiego zgrania i dobrej organizacji. Musieliśmy dopilnować, żeby Klaudia ze swoją towarzyszką dotarły nieco później od nas. 
W tym czasie podzieliliśmy się na teamy, z czego każdy odpowiedzialny był za co innego - trzeba było kupić przekąski, napoje, zamówić pizzę, jechać ją odebrać, kupić lody, ale w takim odstępie czasowym, żeby być na czas, a jednocześnie, aby jeszcze żywe dotrwały przybycia Klaudii (pomimo, że mieliśmy specjalną torbę, która podobno trzyma temperaturę, woda zamiast lodów była niestety nieunikniona). Wcześniej kupiliśmy bańki, a ja stworzyłam spersonalizowane etykietki z imionami - obowiązkowo w bączkowym motywie! PS Jeżeli zastanawialiście się, czy osobnik w Arkadii, z wielką czerwoną torbą KAUFLAND i kwiatami pod pachą to ja, rozwieję Wasze wątpliwości i nie będę zaprzeczać..  



Metoda na zorganizowanie super-urodzin jest też super-prosta! Zróbcie zrzutę, zaplanujcie budżet (w naszym przypadku tego chyba zabrakło..), pomyślcie o tym, czym zaskoczylibyście swoich bliskich i do dzieła! Ja wyznaję też zasadę, że prezent - opakowanie i zawartość - nie są najważniejsze, bo w końcu sam taki piknik niespodzianka jest BEZCENNYM podarunkiem, po którym będzie więcej wspomnień niż po niejednej bransoletce, kosmetykach czy książce. Mam nadzieję, że tymi zdjęciami uda mi się Was zainspirować do posunięcia się nieco dalej niż zarezerwowania stolika w pizzerii :) 
PS. To nie koniec urodzinowych postów - w końcu to nie pierwsza nasza akcja!