To już wszystko było. Przegląd najchętniej czytanych postów 2015, kosmetyczni ulubieńcy całego roku, tryliardy postanowień noworocznych. Tak, jasne, wszyscy to doskonale znamy. Mi to przestało wystarczać, chcę czegoś więcej, czegoś inspirującego. Fajnie jest poczytać o magicznych właściwościach szamponu (w które autorka zazwyczaj sama szczerze powątpiewa), o niesamowitym kremie albo rewelacyjnej bazie pod makijaż, racja, też czasem lubię niewymagającą i odmóżdżającą lekturę. Jasne, nie ma w tym nic złego. Przez ten rok jednak dojrzałam.
Był to bardzo żmudny proces. Chcę świadomie kreować swojego bloga, tworzyć content, który BĘDZIE. MIAŁ. JAKĄŚ. WARTOŚĆ. I zamiast teraz zasypywać Was banalnymi, raczej mało odkrywczymi postanowieniami na nadchodzący rok, opowiem Wam o tym, co na mnie wpłynęło, jak mnie ukształtowało i dlaczego jest dla mnie takie ważne. Co więcej, nie będzie tu kremów, jedzenia i gadżetów. Kultura w czystej postaci. Dla niektórych, powiedziałabym nawet - dość ciężka do przebrnięcia. Gotowi?
Poezja Kofty i Osieckiej - to jest miłość dość namiętna, trwająca bezustannie. Lubię sztukę, która mnie dotknie, obudzi skrajne emocje. Osiecka i Kofta potrafią uderzyć w czuły punkt najbardziej drobnymi, subtelnymi środkami. Nie przyszło mi być wrażliwcem, którego do łez doprowadzą wiersze o łąkach, niebie i plaży. Takiej twórczości próżno u nich szukać.
Felietony Reginy Brett - coś, obok czego nie można przejść obojętnie. Wszystkim doskonale znane, nieraz rozpisywałam się o nich w ulubieńcach (wielu) miesięcy. Jedyne, co mogę jeszcze dodać - dzięki, Regina.
"Dekalog" Kieślowskiego - wybitny serial składający się z dziesięciu odcinków. Jeden z nich nawet stał się inspiracją sztuki, którą wystawiłam na Festiwalu Teatralnym. Gdy czytałam scenariusze, uderzyło mnie to, że aż ok. 60-70% to didaskalia, resztę stanowią dialogi. Kieślowski w bardzo oszczędny, ale za to jak bardzo trafny sposób operuje słowem, unika dosłowności. Z pewnością, nie jest to lekkie ani banalne kino, wymaga sporego zaangażowania ze strony widza.
K. Groniec - przez to, że od kilku lat śpiewam, z czasem zaczęłam się wkręcać w kompletnie inny, mocno specyficzny (dla wielu dość trudny w odbiorze) typ muzyki. Koncert Groniec, na którym byłam niecały rok temu to jedno z takich wydarzeń, kiedy każde słowo komentarza jest zbędne. Po prostu. S Z T U K A. Jeśli jesteście ciekawi, posłuchajcie 'Otchłań Potępienia'.
Mikromusic - wcześniej znane mi jedynie z "Takiego chłopaka". Odkrycie roku. Nie ma dnia bez Mikro. Iście poetyckie teksty + fenomenalna 'jazzowo-rockowa' mieszanka + charakterystyczny, charyzmatyczny głos Grosiak to ucieczka od codzienności, otaczającego nas zgiełku i pustki. Jeśli pragniecie posłuchać muzyki z najwyższej półki, sięgnijcie po Mikro. Przestrzegam: szybko uzależnia. Skutki - nieodwracalne.
Miałam zamiar napisać jeszcze o kilku rzeczach, ale obawiam się, że taka dawka mogłaby być (zwłaszcza dla niektórych) zabójcza. O reszcie inspiracji postaram się wspomnieć w najbliższym czasie!
Jestem zaś ciekawa, w czym WY zakochaliście w 2015 i co miało na Was największy wpływ? Podrzućcie WSZYSTKO, a zwłaszcza dobre pozycje książkowe!