I'M BACK // ITALY

Od razu się przyznam, że w ogóle nie zadbałam o fotografie na bloga. Ci, którzy śledzą mnie na Instagramie mieli okazję zobaczyć relację z podróży...właściwie po supermarketach, bo namiętnie publikowałam zdjęcia 'zdobyczy', choć to i tak nie wszystko, co przywiozłam - niektórych żywot nie dotrwał do końca - zostały pożarte podczas drogi powrotnej :) Ale opowiem Wam wszystko po kolei. Wyjechałam w sobotę, w porannych godzinach, a na miejscu byłam ok. 21. Pojechałam do Kronplatz - tam codziennie śmigałam na nartach. Administracyjnie były to Włochy, jednak na ulicach przeważał język niemiecki (brr!) 

Ten tydzień spędziłam strasznie aktywnie. Wszystkie zgubione kalorie, później nadrabiałam podczas lunchu, ciężko było się powstrzymać :) Na stoku byłam zwykle od ok. 10-17, po czym obowiązkowo odwiedzałam market. Znalazłam m.in. frappucino ze Starbucksa, które przywiozłam w dużej ilości do Polski, Mikado (wiem, że jest w PL), wielkie ilości Arizony na każdym kroku, musy czekoladowe, niespotykane wyroby Milki, różnorakie lody, których jeszcze nie miałam okazji spróbować. Totalnie traciłam głowę, nie wiedziałam, na co się zdecydować! 

Pogoda jak zwykle dopisywała, momentami było wręcz zbyt ciepło. Wyjazd uważam za bardzo udany! Wczoraj wróciłam przed godziną 9 wieczór. Jedyna myśl, która mnie dołuje to fakt, że JUTRO SZKOŁA! Powrót do kartkówek, klasówek, sprawdzianów, prac domowych... czemu ferie nie trwają dłużej? :) Już totalnie nie mogę się doczekać wakacji!