CZYLI SEKRETNY PRZEPIS NA SUKCES!

Pogoda za oknem nie zachęca do wychodzenia na zewnątrz, więc znalazłam chwilę, by się nieco skupić i napisać drugi post z tej serii. To dla mnie nawet lepiej, bo złapało mnie drobne przeziębienie. W dzisiejszej notce, opowiem Wam o nieco bardziej teoretycznych kwestiach związanych z prowadzeniem bloga oraz postaram się odpowiedzieć - na nurtujące chyba wszystkich początkujących - pytanie: Jak zaistnieć, wybić się, zdobyć rzeszę fanów? Poza tym, znajdziecie tutaj wskazówki dot. tego, kiedy jest odpowiedni moment na nawiązanie współprac oraz unikania kopiarstwa. PS. Lajkujcie bloga na Facebook'u, możecie to zrobić nawet teraz, wystarczy, że zajrzycie do paska bocznego! Jeszcze 8 osób i mamy 1,5tyś Miodożerców! #LOVE

Kopiarstwo 

Jestem typem osoby, którą niesamowicie irytuje jakakolwiek próba powielenia jej pomysłu - nie tylko mowa o blogu, ale odnosząc się też do życia codziennego.. no chyba, że chodzi o pogaduchy z moimi przyjaciółmi, znajomymi, kiedy nawzajem dzielimy się pomysłami, inspiracjami, nowościami - czymś, co nas kręci i chcemy tym zarazić drugą osobę. Akurat fakt, że ktoś ma tę samą bluzkę jest mi obojętny :) Ale wracając do kopiarstwa, czy jak to niektórzy niestety, nietrafnie nazywają "inspiracjami" choćby na design bloga, mogłabym sobie to tak tłumaczyć, że mój projekt był na tyle dobry i ludziom aż tak bardzo się podoba, że sami chcą taki mieć u siebie... To zdecydowanie nie dla mnie, nie przekonuje mnie ta teoria. Chcielibyście malować obraz przez kilka godzin, dopracować go, starać się, aby był niepowtarzalny i Wasz jedyny, a nazajutrz widzicie go powielonego, co najmniej kilka razy!?  Wiadomo, że z internetem bywa zupełnie inaczej - to, co tu wrzucimy, już nigdy stąd nie zniknie, że gdzieś tam w jego odchłani, na końcu świata zdarzy się podobna wizja, projekt, design, o którym nie mieliśmy pojęcia. Choć ciężko, by wszystko było w każdym calu takie same. Mam nadzieję, że zrozumieliście, co chciałam Wam powiedzieć. Nikomu nie imponuje zerżnięcie detali, nagłówka, etykietek, odwzorowanie czcionek itp. Lepiej jest posiedzieć chwilę, popracować nad czymś zupełnie własnym - nawet, gdy nie będzie to tak łatwe, jak skopiowanie i wklejenie kilku obrazków. Wiele osób również zapomina o najważniejszym! Wykorzystując cudzą grafikę lub zdjęcie łamią prawo, co wiąże się z konsekwencjami PS. Jeżeli niektórzy uważają, że nie widzę wszelkich prób wykorzystania moich własności, są w błędzie. Informacje przypływają szybciej, niż myślicie :) 

Współprace

Robienie czegoś przyjemnego i połączenie to jeszcze z korzyściami, stwarza wizję idealną. Ale czy naprawdę warto, mając 100 obserwatorów pchać się i wyciągać ręce po "darmówki", które wbrew pozorom, darmowe nie są. Piszę to, jako "koleżanka z doświadczeniem", więc nie odbierzcie tego, jakbym się wywyższała, bo sama eksperymentowałam z tym tematem. Zastanówcie się, czy za 5% zniżki do sklepu, w którym i tak pewnie nigdy nie zrobicie zakupów, albo chiński naszyjnik warty 2$, warto jest zaśmiecać pasek boczny i - co najważniejsze - tracić wiarygodność w oczach czytelników? Myślicie, że nie przechodziłam tego? Jasne, że tak! Jednak zawsze starałam się, by ich liczba nie przekraczała maksymalnie 4. Mogę być wobec Was szczera, bo nie ukrywam na blogu postów sponsorowanych, że gdy zrezygnowałam ze współpracy na zasadzie "szmatka za post" dostałam znacznie bardziej kuszące oferty współpracy (jeżeli jesteście ciekawi, jakie firmy się odezwały, zajrzyjcie do zakładki współpraca). Wiadomo, że wiadomości z propozycjami od sklepów z Azji dostaję znacznie więcej niż tych znaczących na rynku firm, ale postanowiłam, że nawet ich nie będę czytała. Postawiłam sobie poziom nieco wyżej. Uznałam, że muszę się szanować! I Wam dziewczyny radzę to samo :) Blogerki to w końcu nie tania siła robocza, nikt nie ma ochoty swoim nazwiskiem reklamować, czegoś o marnej jakości. Jak słusznie zauważyła świetna graficzka, Chevrin, z którą miałam okazję wymienić kilka zdań na ten temat, banery celowo zostały wykonane we "władczych" barwach, by przyciągnąć wzrok. Dlatego, nie martwcie się, na współprace też przyjdzie czas! 

Jak zostać zauważonym?

To jest chyba najczęściej zadawane pytanie, no bo ile można pisać dla siebie?! Każdy by zrezygnował, gdy widzi, że nie ma żadnego odzewu, interakcji, zainteresowania. Blogów "jest dużo, będzie jeszcze więcej", każdego dnia powstają setki, o ile nie tysiące. I jak tu przyciągnąć czytelników? Jak "zaistnieć"? Poza kwestiami, które omawiałam w poprzedniej części istotna jest też umiejętność odnalezienia się. Ważna jest działalność na Facebooku, Instagramie, Twitterze - dzięki temu blog dociera do szerszej publiki. Kiedyś, przez krótki czas, wrzucałam swoje outfity na Modnej Polce, ale szybko zrezygnowałam. Nieskuteczne jest spamowanie w komentarzach linkami, jednak nie można siedzieć bezczynnie. Założcie fanpage, rozrzućcie link wśród znajomych ze szkoły, czytajcie blogi rówieśniczek, komentujcie, bądźcie aktywne, po jakimś czasie komuś spodoba się, to co robicie. Musicie mieć, coś co przyciąga ludzi - reprezentujcie coś nowego!  Wymaga to czasu, czasem bardzo dużo. Dopiero teraz, patrząc z perspektywy czasu, zauważyłam stopniowy postęp. A jak widzicie, bloga prowadzę już od dwóch lat :) Poza tym, nic więcej nie trzeba! Powodzenia!